Akumulatory- same straty czy może magazynowanie bez strat?



Szczerze to mam już trochę dość głupot wypisywanych w internecie na temat akumulatorów.
Głupot w których akumulatory pełnią rolę zła wcielonego- czegoś co kosztuje miliony i magicznie pożera energię. Wyznawcy tego trendu dla przeciwstawienia pokazują nam takie “inteligentne” rozwiązania jak mechaniczne podgrzewanie wody(tarciem- a co!), kaskadę zbudowaną z 16grzałek, małej skali przepompownie wody(takie kilkuset litrowe elektrownie szczytowo-pompowe) czy tym podobne przykłady działalności luźno( baardzo luźno) związanej z logicznym myśleniem.

Jak produkować energię dla siebie- czyli instalacja autonomiczna

Tak to mniej więcej wygląda przy produkcji energii na własne potrzeby. Tłumacząc schemat bo moze być niezrozumiale sporządzony(ciekawe kto go tak narysował ;-) układ autonomiczny pracuje jak olbrzymi ups czyli wpinamy do niego zasilanie z ZE (Zakład Energetyczny- nasz ukochany dostawca prądu) oraz baterię akumulatorów ładowanych przez nasze OZE(odnawialne źródło energii- uczcie się urzędniczej nowomowy obywatele) i teraz albo możemy ręcznie przełączać pracę przetwornicy i zasilanie obwodów domowych- tj odpinamy zasilanie z ZE i załączamy przetwornicę albo jak mamy ciut inteligentniejszy system to kontroler zrobi to za nas.

Własny prąd- własna energia

foto by włodi
Już pomijając spory  w jakiej formie ta energia ma być( chociaż ciągle twierdzę że instalacja kolektorów słonecznych do podgrzewania ciepłej wody za 9tys pln<polski standard w związku z dopłatami gmin do "ekologicznej"energii> to ciężki idiotyzm) to co z tą generacją rozproszoną?
Dlaczego to takie ważne? I czy ważne w ogóle?

Zima idzie. Palić? Grzać prądem? Wyjechać do ciepłych krajów?

I pewnie podobne doświadczenia powodują że chcemy grzać inaczej.
No ale jak? Pompy ciepła, wiatr, słońce, gaz?
Olej opałowy kosztuje tak niesamowicie dużo że wszyscy szukają alternatywy.